Przykre jest, jak ktoś traktuje na równi bałwoczwalczą wiarę w szczęście przynoszone przez porcelanowego słonika z obrazami itp, które mają jedynie zaangażować zmysły w modliwę. Co innego, jak patrząc na ołtarz na wizerunek Chrystusa Ukrzyżowanego rozważam w myśli Jego Mękę, Śmierć i co najważniejsze Zmartwychwastanie, a co innego, gdybym wpadała w histerię, że nie zdam egzaminu jak słonika na stole nie postawię :!:
Ludki coniektóre kochane, to dwa różne światy
Nawet jeśli do mnie niekoniecznie trafia kult relikwii, to i tak traktuję go z szacunkiem, bo wystarczy mi, że dzięki temu środkowi ktoś odnajduje drogę do Boga Prawdziwego. Osobiście nie widzę sensu modlenia się do pomalowanego kawałka płótna, bo to głupota, ale widzę głęboki sens w tym, że ktoś to arcydzieło sztuki klasycznej stworzył, żeby dzięki niemu moje myśli koncentrowały się na Bogu niewidzialnym, a nie na strojach okolicznych parafian
No chyba, że ktoś faktycznie modli sie do obrazka, to ma niezły problem ale to nie wina samego obrazka, ani tego, że ktoś go namalował :shock:
Nie bardzo też rozumiem, jakie potrzeby ludzi są w Kościele tak lekceważone, że zmuszają do odejścia z Kościoła :?:
Może to po prostu ludzie nauczeni przez aktualną modę że jak coś jest mi niewygodne to po prostu zmieniam na inną wersję, bo po co mam się męczyć ( Kasia Klich i jej "Lepszy model" :/ ). Pewnie, ja nie twierdzę, że Kościół jest idealny, ale odejscia to chyba jednak nie tylko i wyłącznie kwestia problematyczności KrK tylko nastawienia ludzi.
Jeśłi chodiz o moje otoczenie to widzę przerażającą ilość młodych zmierzających do "Zielonych" i nie tylko z tego owodu, ze nie nauczono ich wymagać od siebie ale za to każdą kwestię, która mi "nie w nos" traktować jako zbędną zawadę do ominięcia i przeskoczenia.
Oczuwiście nie chcę generalizować, nie zrozumcie mnie źle.